10.09.2012

Macie nowy rozdział. Następny już w sobotę. Miłego czytania!

Beta: P.

***

5 września 2012

Rozdział 2

,,Nieoczekiwany szlaban"


      Dla M., którego bardzo dzisiaj zawiodłam. Przepraszam. 




    Potter otworzył oczy i zgrabnym ruchem dłoni odsunął kotarę. Skrzywił się i momentalnie ją zasunął. Słońce raziło nieprzyzwyczajony do światła wzrok. Uniósł się na łokciach i odsunął drugą zasłonę. Pogratulował sobie inteligencji, spojrzał na zegarek i jęknął. Wskazówki na małej tarczy w brązowej oprawie ostrzegały przed zbliżającymi się lekcjami. O śniadaniu mogę pomarzyć, stwierdził w myślach. Wszyscy lokatorzy spali, nie licząc Lupina, którego łóżko stało puste i posłane.
    – Zdrajca! – warknął, czołgając się do łazienki.
Pięć minut później wyszedł z niej całkowicie ubrany. Do rozpoczęcia zajęć pozostało zaledwie osiem minut. Pora na budzenie reszty Huncwotów. Rogacz nachylił się nad łóżkiem Syriusza i zaczął go szturchać delikatnie.
    – Śpiąca króleeeeeewnoo! – zaświergotał mu nad uchem. – Budzimy się!
Jedyną reakcją Łapy było mruknięcie i przewrócenie się na drugi bok.
    – OBUDŹCIE SIĘ! – ryknął Potter na cały głos. Syriusz zerwał się przerażony, a Peter spadł z łoskotem z łóżka.
    – Rogasiu – zaczął Black – coś ty taki dzisiaj nerwowy?
Czarnowłosy przejechał otwartą dłonią po twarzy, a drugą wskazał na zegarek na szafce nocnej przyjaciela.
    – O cholera!

#

    Lily nie mogła się skupić na warzeniu eliksiru, gdyż jej wzrok ciągle wędrował w stronę drzwi zamiast do książki od eliksirów, gdzie powinien spoczywać.
Lekcja trwała już od dobrych dziesięciu minut. I wszystko było tak jak powinno, gdyby nie to, że miejsca za nią i przed nią były… Puste! Z wyjątkiem jednego, które jak zawsze zajmował Remus. Jak sam powiedział, jego przyjaciół COŚ zatrzymało.
Evans, idiotko!  Przestań!, myślała, ten napuszony łeb nie powinien siedzieć w twojej głowie, dobrze o tym wiesz.
    Eliksir mieszała tak energicznie, że chwilę potem z małego, cynowego kociołka zaczęły wydobywać się dziwne opary niczym nieprzypominające tych spiralnych przypisywanych poprawnie uwarzonej amortencji.
    – Lilyanne! – głos Slughorna rozbrzmiał w dusznej sali. – Całkowicie źle się za to zabrałaś.   – Podszedł i spojrzał do kociołka. – Dałaś stanowczo za dużo korzeni z czyrakobulwy. Czy ktoś w tej klasie wie, jak należy zniwelować jego nadmiar?
    Jedna ręka nieśmiało powędrowała w górę.
    – Panie Snape?
    – Należy dolać wody i zwiększyć dawkę pozostałych składników.
    – Zgadz… – zaczął Ślimak ale dokończenie zdania przerwało mu troje zdyszanych chłopców wpadających do pomieszczenia. Lily przyglądała się im z zainteresowaniem, którego nie potrafiła ukryć.
    – My przepraszamy – zaczął James, patrząc jednak nie na nauczyciela, lecz na Lily, która spuściła głowę, rumieniąc się lekko – ale czekaliśmy, aż Blackie poprawi fryzurę.
    – Ej! – ,,Blackie’’ oburzył się. – Za późno nas obudziłeś.
    – Dosyć – Slughorn przerwał im konwersację. – Nie mogę odjąć wam punktów, gdyż panna Evans żadnych jeszcze dzisiaj nie zarobiła, dlatego muszę wymierzyć wam szlaban. Lilyanne – zwrócił się do dziewczyny – ciebie też się to tyczy. Dzisiaj o osiemnastej  w tej sali. A teraz wracać do zajęć!
    – Super.
    – Świetnie!
    – O Boże…
    – Wspaniale.

    W przeciwieństwie do pozostałej trójki, jedna osoba naprawdę się cieszyła.

#

    – Co za dzieci! Żeby pierwszego dnia zaspać, zarobić szlaban i jeszcze do tego wrobić mnie!? Przecież Ślimak puściłby mi to płazem! – Evans wściekła jak osa chodziła po dormitorium.
    – Rozumiesz, Mary – kontynuowała – pierwszy dzień się dobrze nie zaczął, a oni już wpakowali się w kłopoty, ale nie! Oni jeszcze załatwili mi szlaban. Mary? MARY! – krzyknęła. – Słuchasz mnie?!
    – Hę? – mruknęła blondynka znad właśnie powstającego eseju z OPCMu. Po chwili zreflektowała się i powiedziała:
    – Skąd wiesz, co mogłoby się stać, gdyby Huncwoci przyszli pięć minut wcześniej?
    – No ale…
    – Lily, osiemnasta już! Spóźnisz się. – Dorcas weszła do dormitorium roztańczonym krokiem. Evans porwała szatę z łóżka i wybiegła prawie potrącając przyjaciółkę. Mary posłała jej wdzięczne spojrzenie.
    – Dzięki, Dor. Zamęczyłaby mnie.
    – Drobiazg. – Meadowes odwzajemniła uśmiech. – Zauważyłaś, że Ruda ostatnio dziwnie się zachowuje?
    – Mówisz o gapieniu się na Pottera psim spojrzeniem, kiedy myśli, że nikt tego nie widzi?
    – Trzeba koniecznie zrobić coś, by się pogodzili. – Dziewczyna przeczesała włosy palcami. – Pogadam z Syriuszem, jak odrobi szlaban.
    MacDonald spojrzała na nią zdziwiona.
    – Od kiedy ty chcesz z nim rozmawiać?
  – To sprawa większej wagi, Mary – odparła konspiracyjnym szeptem Dorcas robiąc poważną minę. Dormitorium wypełniło się głośnym śmiechem.

#

    – Pan Pettigrew i Black zajmą się czyszczeniem kociołków, natomiast…
    – Dlaczego nie mogę być z Łapą?! – oburzył się James przerywając nauczycielowi.
   –…panna Evans i pan Potter wyczyszczą i posegregują wszystkie fiolki z eliksirami – Ślimak kontynuował nie zważając na wypowiedź Jamesa. – Macie półtora godziny. Za jakiś czas wpadnę do was. A teraz oddajcie mi różdżki.

    Kiedy wyszedł zostawiając uczniów samych, Lily załamała ręce.
    – Pięknie! Po prostu wspaniale.
    James spojrzał na dziewczynę, która – o dziwo! – utrzymała kontakt wzrokowy dość długo. Ta chwila przypominała wieczność. Orzechowe spojrzenie świdrujące parę zielonych oczu, które nie wyrażały nic, co James mógłby odczytać. Stojąca przed nim Lily była jedną wielką zagadką, niewiadomą, której nie umiał rozszyfrować.
  – Do dzieła – powiedział i poszedł w stronę jednego z regałów, gdzie znajdowały się buteleczki. Po chwili do niego dołączyła, szepcząc coś do siebie, jednak chłopak nie wiedział co takiego mówiła.


    Tymczasem Peter oburzony spoglądał na damsko–męską część ekipy sprzątającej.
    – Patrz jak ładnie się uwijają! A my męczymy się z kotłami.
    Chłopak inteligentnie zauważył, że Black zamiast szorować cynowe kociołki siedzi na fotelu nauczyciela i przegląda jego papiery z szerokim uśmiechem na twarzy.
    – Łapo, nie będę tyrał sam – oświadczył chłopak o mysich włosach.
    – Wyluzuj, Glizdek – nakazał Black i wyjął różdżkę. Jego rozmówca rozdziawił buzię. – Mam dwie! – powiedział konspiracyjnym szeptem i zaczął obracać różdżką w palcach.

    Zaś Evans i Potter pracowali w milczeniu. Cisza ciążyła już obojgu, nawet Lily miała jej dość.
    Teraz albo nigdy, pomyślała i wzięła głęboki wdech.
    – O… – zająknęła się. James spojrzał na nią uważnie. – O czym myślisz?
    Chłopak na twarzy miał maskę. W duchu tańczył kankana.
    – O tym, co by było gdyby – spojrzał jej w oczy, a Lily dostrzegła w nich żal i smutek. Zrobiło jej się gorąco w środku. Jeśli kiedyś mieli sobie wszystko wyjaśnić – nadszedł ten moment.
    – James, ja…
    Nie dokończyła. Coś bardzo mokrego przylgnęło do jej włosów. Brudna woda zaczęła spływać jej po plecach brudząc szatę. Chwilę zajęło jej połączenie faktów, ale w porę zorientowała się w tym co się stało.
    Black. Rzucił. W. Nią. Ścierką. Twarz Lily przybrała kolor jej włosów, kiedy odwracała się z żądzą mordu w oczach.
    – Black, ty patafianie! Co ty sobie wyobrażasz? – Szła w stronę chłopaka, który turlał się ze śmiechu. Wzięła wiadro z pomyjami – sama nimi śmierdziała – uniosła je i wylała na niczego niespodziewającego się Łapę. Ciecz zalał mu usta, twarz i ubrania. Nie było mu już do śmiechu.
    Potter, który obserwował sytuację, był początkowo  zły za przerwanie okazji do przeprosin przez Syriusza, teraz jednak zanosił się śmiechem. Co jak co, ale Przyszła Matka Jego Dzieci umiała się mścić.
    – Szacunek, Lily!
    Słychać było głośnie ‘TFU!’ – Black wypluwał resztki brudnej wody. Wyjął różdżkę i rzucił na siebie zaklęcie ,,Chłoszczyść’’, a następnie podał patyk Potterowi, sam nie zdolny był do mówienia, gdyż raz po raz z jego buzi wydostawały się bańki mydlane.
    – Miałeś różdżkę przez cały czas? – Rogacz zapytał, ale nie uzyskał odpowiedzi. Rzucił zaklęcie i posprzątał bałagan, następnie umył kociołki oraz buteleczki, które same się posegregowały. Na samym końcu doprowadził Lily do porządku, która mruknęła podziękowanie.
    Black z miną wściekłego psa zwrócił się w stronę Lily. Z pianą na buzi wyglądał jak bulterier zarażony wścieklizną.
    – A na tobie, Rudzielcu, zemszczę się okrutnie!
    Peter parsknął śmiechem.

    Do końca szlabanu pozostało kilkanaście minut. Glizdogon zajął się konsumpcją czekoladowej żaby, którą znalazł w kieszeni. Syriusz i James zajmowali się omawianiem taktyki quidditcha na ten rok, nie znając jeszcze składu. A Lily przeglądała księgi o eliksirach, przysłuchując się jak Łapa tłumaczy Potterowi słuszność ustawienia siódmorocznej Amandy Stennson na pozycji lewoskrzydłowej, gdyż…
    – ...wtedy będzie się zgrywała z podaniami od Derick’a, a ja zdążę się wysunąć przed… powiedzmy, tego ślizgońskiego dupka Reeve’a i zwieńczę podanie Amandy golem!
    – Ej, ej, ej, ej! Skąd wiesz, że Stennson przejdzie?
    – Jesteś kapitanem, nie? – Black poklepał go po ramieniu. Zgadza się. Potter był bardzo dobry i Lily o tym wiedziała. Wielokrotnie mówiono o nim, jak o najlepszym szukającym w  historii Hogwartu! – A poza tym – kontynuował swój wywód szarooki – chcę się z nią umówić.
    – Poczekaj. Jak będzie dobra, to ją przyjmę. Poza tym… Jest jeszcze McKinnon. Ale Derick nie wchodzi w grę!
    – Dlaczego? – Syriusz wydał głos pełny oburzenia. – Jest prawie tak dobry, jak Joshua Crash, który odszedł w zeszłym roku. Ale mi nie dorównuje – wyprężył muskuły, co zbiło Pottera z pantałyku. Szarooki mrugnął do Lily.
    Black w tej chwili może nie domyślał się dlaczego Derick Johnson nie pasował Jamesowi, ale Lily wiedziała. Otóż, pan DJ, jak go nazywano, w piątej klasie zalecał się do Evans. A Potter znacznie utrudniał życie potencjalnym chłopakom Rudej. A tych, było wielu, chociaż ta kompletnie nie wiedziała kto mógłby się nią zainteresować. Wiele razy robiła sobie ogólne podsumowanie swojej osoby. Czy była ładna? Wiele osób twierdziło, że tak, ale byli też anty zwolennicy jej urody, a ta… Cóż, była nietypowa! Rude, długie włosy opadały falami. Jasna, blada cera tak kontrastowała z masą piegów i tymi wielkimi, kocimi, zielonymi oczami. Poza tym… Wiele osób miało ją za zarozumiałą, ale ona tak naprawdę z tym walczyła. Doskonale zdawała sobie sprawę ze swoich wad. Był jednak chłopak, który akceptował jej cechy w całości, ba!, nawet je pokochał… Chociaż teraz, nie, Lily nie była tego taka pewna. Ich niepisana zasada… 3 razy Z: zdobyć, zdradzić, zapomnieć za długo sprawdzała się w prawdziwym życiu, aby ona mogła sądzić, że z nią będzie inaczej.
    – Bzdura – stwierdziła, nie wystawiając nosa zza książek, tym samym ucinając bezsensowną dyskusję w momencie, kiedy do klasy wszedł Slughorn.
    – Chyba pierwszy raz cieszę się, że profesora widzę – powiedział Glizdogon.
    Nauczyciel spojrzał na niego z politowaniem.

#

– Czy ty jesteś nienormalny?
– Czy oni są nienormalni?
– Rogacz, wyluzuj.
– Lily, spokojnie!
– Padalcu, gdybyś nie rzucił w Lily 
    mokrą ścierką, to wtedy…
– Ten Padalec rzucił we mnie mokrą ścierką,
 ale gdyby tego nie zrobił…
– To co?
– No mów!
– Evans powiedziała by mi coś ważnego.
– To wtedy bym się wygadała Potterowi.
– Co takiego?
– Wygadała?
– Skąd mam wiedzieć? PRZERWAŁEŚ JEJ!
– Przeprosiłabym go… 
I zrobiła coś, czego bym potem żałowała.
– Sorry, ale i tak się na niej zemszczę!

BETOWAŁA: P.

Bardzo starałam się, żeby sie nie spóźnić z dodaniem rozdziału i na szczęście się udało. Tak więc jest drugi rozdział. Na początek przepraszam za brak Remusa. Ten rozdział mam od dawna napisany, dlatego wstawiam go w takiej wersji, w jakiej powstał.  Widzę, że trochę Wam go brakowało. W następnym rozdziale będzie już na pewno :).

Zaczęła się szkoła... Jak minęły Wam te pierwsze dni? 


10 komentarzy:

  1. Rozdział świetny :) Cieszę się, że Lily i James, są już na etapie godzenia, brakuje mi w tej chwili dobrego opowiadania gdzie naprawdę byliby razem. Szkoda tylko, że teraz znowu trzeba zaczynać od początku... Mam nadzieję że uda im się porozmawiać jak najszybciej. Remusa brakuje, dlatego też nie mogę się już doczekać, aż zobaczę tego wykreowanego przez ciebie ;)

    Weny życzę i pozdrawiam cieplutko :) [http://hogwart-memories.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Re:] Nie mam pojęcia co się stało z tymi podstronami. Jeszcze wczoraj się wyświetlały bez problemu. Znalazłam błąd, poprawiłam. Mam nadzieję, że już się wyświetlają poprawnie, byłabym niezmiernie wdzięczna, gdybyś przy kolejnej swojej bytności u mnie dała znać czy i tobie dobrze działają.

      Zdecydowanie brakuje mi na blogspocie jakiegoś przycisku, dzięki któremu można by zasygnalizować że się coś przeczytało, to takie budujące dla autora (przynajmniej ja tak mam), a nie zawsze ma się czas lub wenę, aby zostawić komentarz.

      Staram się, aby moje opowiadanie się wyróżniało ;) Co do Syriusza, on jej nie chciał skrzywdzić. Bronił się po prostu chłopak. Wyszło jak wyszło, i jest to w zasadzie z jej własnej winy. Poza tym, ten wątek nie był jakiś ważny dla całości.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Przy okazji porządkowania linków, pozwoliłam sobie dodać do listy. mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, jeśli tak, napisz.

      Pozdrawiam :) [hogwart-memories]

      Usuń
  2. Rozdział przeczytałam wczoraj, ale dopiero dziś znalazłam chwilę, żeby napisać komentarz. A więc, do rzeczy.
    Chyba pisałam Ci już, że fajnie budujesz relacje między Huncwotami, bardzo mi się one podobają. Są takie luźne, przyjacielskie. Pomysł ze szlabanem, w którym uczestniczyła także Lily, jak najbardziej na plus (chociaż mówiąc szczerze trudno mi sobie wyobrazić, że mogłaby dostać szlaban od nauczyciela, który tak ją uwielbiał - dla mnie Lily to taka lekko zmodyfikowana wersja Hermiony), no i akcja ze szmatką wyszła Ci pierwszorzędnie.
    Remusa faktycznie troszeczkę brakuje, ale wierzę, że w kolejnych rozdziałach wynagrodzisz to wszystkim czytelnikom :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog...Masz bardzo ładny styl pisania. A twoi bohaterowie są tacy...prawdziwi! Dokładnie tacy jak ich sb wyobrażałam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć :)

    Nie rozumiem dlaczego Lily dostała szlaban. Za to, że nie zdobyła punktów na lekcji?

    Historia bardzo mi się podoba, ale wydaję mi się, że aż za bardzo skupiasz się na uczuciu Pottera & Evans. Przydałoby się chyba, aby czasem opowiadanie skupiało się na Huncwotach, albo np na przyjaciółkach Lily. Wydaję mi się, że z góry jest przesądzone, że za kilka rozdziałów zrodzi się wielkie uczucie, co jest bardzo, bardzo przewidywalne. Lily czas myśli o Potterze, on myśli o niej. Zdaję sobie sprawę, że to uczucie tak, czy owak musi się pojawić w opowiadaniu, ale mam wrażenie, że pojawi się zbyt szybko i historia skupi się tylko na ich miłości. A przecież nie może być aż tak kolorowo i bajecznie! ;)

    Mam nadzieję, że niczym Cię nie uraziłam.
    Dodam sobie Twoje opowiadanie do ulubionych na moim blogu.

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lily dostała szlaban za to, że ''skopała'' eliksir.

      Poza tym, wszystko mam już dokładnie zaplanowane i zaufajcie mi, gdyż wiem co robię. Cukierkowo nie będzie. Co do Lily i Jamesa - nie, w najbliższej przyszłości nie będą razem. Póki co, mam dla nich inny plan.

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. Przepraszam w takim razie, że tak to zabrzmiało, mam nadzieję, że nie zraziłaś się tym do mnie.

      Usuń
    3. Absolutnie! Krytyka jest budująca! :D

      Usuń
  5. Nie wiem co powiedzieć, gdyż chyba jako pierwsza widziałam ten rozdział, więc ciężko mi dobrać słowa. Ale spróbuję specjalnie coś z siebie wydusić, bo jest o czym mówić :)
    Lubię opisy takich niby sielankowych dni, pod którymi ukrywają się całkiem inne rzeczy. Tobie to wychodzi całkiem nieźle, czyta się bardzo przyjemnie. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego wcześniej nie czytałam opowiadań o Huncwotów... dobrze, że mi to minęło, bo przegapiłabym Twoją świetną opowieść. I tak szczerze, nie mogę się doczekać aż zaczną się dziać "większe" rzeczy. Coś związanego z Voldemortem lub Śmierciożercami ogólnie, bo jak na razie nie ma o tym ani słowa.
    I jaką zemstę szykuje Syriusz dla Lily? :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Toleruję tylko konstruktywną krytykę i kulturalne słownictwo. Hejt kasuję.